Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 11 października 2012

Rozdział. 7

        --- Perspektywa Kasi ---
- Kaśka , wstawaj ! Wyjeżdżamy . - Zawołała moja mama z salonu. Leniwie podniosłam swoje ciało. Spojrzałam na zegarek była już 12:30. " Przecież o 13:00 mamy samolot do Londynu ! '' . Szybko, zabrałam swoje walizki. Poszłam do łazienki i ubrałam się w wcześniej przygotowane już ubrania.


   Zrobiłam koka i byłam już gotowa do wyjazdu. Mój pokój był w okropnym stanie. W powietrzu unosił się zapach papierosów. "Boże co ja zrobiłam ze swoim życiem. Z grzecznej dziewczynki zrobiła się zbuntowana nastolatka" - pomyślałam. Kiedy, chciałam już wziąć  walizki,
do rąk wpadło mi zdjęcia mojego taty. Poczułam jak łza przeleciała mi po policzku. Otarłam ją jak najszybciej.Wzięłam walizki i zeszłam na dół gdzie moja mama stała już całkowicie
gotowa do wyjazdu.
Podróż minęła mi bardzo szybko. Jeszcze tylko 15 minut drogi do mojego nowego domu. Nie wierzyłam własnym oczom kiedy ujrzałam mój nowy dom. 

 
Był cudowny *.*
Pomogłam mamie wyjąć nasze walizki z taxówki.weszliśmy do domu. Mój pokój był wykonany w ciemnych barwach. Najbardziej mi takie odpowiadały. Czerń, i czerwień. Włączyłam piosenki mojego
ulubionego zespołu - Evanescence. Od pewnego czasu, tylko takie zespoły działały na mnie kojąco. Rozpakowałam się. Nie miałam na nic siły. Chcę aby to moje trudne życie, które ostatnio przeżywałam
zakończyło się w końcu. Wyjęłam z torebki paczkę papierosów, i wyszłam na taras. Dragi, i narkotyki- z tym skończyłam dopiero jakieś 2 miesiące temu. Trochę mnie jeszcze do nich ciągnie, jednak
nie chcę już po nie sięgać bo wiem z czym to się wiąże. Jedynie od czego się nie odzwyczaiłam to - papierosy."Jaka ja byłam głupia". Wzięłam słuchawki,  i przeszłam się kawałek po okolicy. Zauważyłam grupkę pod murem zbuntowanych nastolatków. Palili i pili.
- Hej mała ! Zaczekaj ! Chodź do nas. - Zawołał za mną jakiś nabuzowany chłopak. Odwróciłam głowę w ich kierunku.
- Spadaj ! - Powiedziałam i przyspieszyłam tempa.
- Co Ty powiedziałaś ? - Zakrzyczał za mną i podbiegł. Wiem, co chciał zrobić.. Czym prędzej przyspieszyłam tempa. Zauważyłam jakąś mała kawiarenkę.Postanowiłam tam się zatrzymać.
Kiedy weszłam do środka, zamówiłam gorącą herbatę. Szybko ją wypiłam. Po 10 minutach wyszłam.Szłam w kierunku mojego domu, kiedy zauważyłam jak Liam biegnie. Biegnie? Raczej ucieka.
Nie wyglądał na wesołego wręcz smutnego. Płakał. Przypomniałam sobie jak to było z nimi 3 lata temu. Chciałabym odbudować ponownie z nimi relacje. Chciałam do niego podbiec. Lecz nie zdążyłam,
za czym przebiegłam na drugą stronę ulicy było już za późno. Zniknął mi z oczu.
Zadzwonił mi telefon w kieszeni. Na wyświetlaczu pojawił się numer mojej mamy.
- Halo ?
- Kasiu, mogłabyś przyjść już do domu?
- Tak, jestem już na tarasie. - Rozłączyłam się. W domu unosił się woń ciasta. Ah, tak mama znów coś upiekła. Zjadłam kawałek ciasta. Nie mogłam zapomnieć momentu, kiedy spotkałam po raz pierwszy
Liam'a. I to jeszcze jego w takim stanie.. Ciekawe, co się stało. Poszłam na górę. Byłam już gotowa do snu. Sięgnęłam po paczkę papierosów, z której wyjęłam używkę.
Położyłam się do łóżka. Pierwszy dzień w nowym miejscu, a tu już takie przygody. Ciekawe, co przyniosą mi kolejne dni.. 

  __________
 Witajcie ♥. Oto, pojawił się 7 rozdział :) Jak się Wam podoba? Jeżeli będziecie mogli zostawcie komentarz pod spodem. To jest dla mnie bardzo ważne :) Dziękuję ♥ / Kasiulla. :*
 

2 komentarze: