Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 listopada 2012

" A kiedy gra toczy się o wysoką stawkę, strata może być bardzo dotkliwa. "

    -Przykro mi nic nie mogliśmy zrobić ona a raczej jej dziecko odeszło .Przykro nam - powiedział lekarz z wyrazami współczucia i sobie poszedł. Jej dziecko umarło ? Ona zawsze bardzo kochała dzieci. A teraz to.. Nie wiedziałam już co robić.. Wszyscy byli załamani, ale chyba najbardziej Niall. Płakał. Wszyscy podeszliśmy do niego przytuliłam go, a on zaczął jeszcze bardziej płakać. Razem wszyscy go próbowaliśmy jakoś pocieszać, chociaż nam także nie było łatwo. Nigdzie nie widziałam George'a. W ostatniej sekundzie zauważyłam że wchodzi do sali w której znajduje się Mania. Po paru minutach podszedł do nas lekarz.
- Czy są może jakieś nowe dobre wiadomości ? - spytałam z nadzieją w głosie.
- Jeszcze nie. Ale proszę o cierpliwość, nie długo powinno być już wszystko dobrze. - powiedział z uśmiechem na twarzy. W tej sekundzie , George wyszedł z sali.
- Julita się wybudziła i kazała wezwać lekarza.
-Przepraszam-powiedział lekarz i zaczął kierować do sali . Przynajmniej już jakaś dobra wiadomość. Chciałam porozmawiać z Georgem lecz ten był już daleko od nas, nie żegnając się. Dopiero teraz zauważyłam, że nadal przytulam się do Niall'a. Ten nie protestował. Może akurat tego potrzebował? Wsparcia. Z sali wyszedł lekarz, a Niall oderwał się ode mnie i poszedł do Mani.
- Mam nowe wiadomości. - powiedział.
- Tak? - spytaliśmy chórem.
- Z Manią jest już prawie wszystko dobrze. Pomyliliśmy się. Jedno dziecko zginęło. Mania miała bliźniaki, jedno dziecko tylko zdążyliśmy uratować. - powiedział lekarz
- Dziękujemy - powiedział tym razem Zayn. Bliźniaki? Ale dobra wiadomość jest taka że przynajmniej jedno dziecko zostało uratowane. Wszyscy siedzieli ze spuszczoną głową. Wszyscy mieliśmy problemy, do ego dochodzi jeszcze sytuacja z Manią. Nie miałam już siły. Udałam się do automatu po kawę. Kiedy czekałam na gorący napój usłyszałam za sobą głos który był mi bardzo dobrze znany.
- Kasia to nie może dłużej czekać.- odwróciłam się w stronę Liam'a.
- Co nie może dłużej czekać? - spytałam tak jakby nic się nie stało. Jednak miałam duże wyrzuty sumienia.
- Nie rozmawiamy ze sobą, unikamy się. Wtedy jak przyjechaliście od Emila..
- To nie tak, że siebie unikamy. Po prostu , Mania jest dla mnie jak siostra i ja przeżywam tak samo ciężko jak ona. Zresztą wszyscy. A tamta sytuacja to nie ważne. - ostatnie zdanie powiedziałam nieco ciszej ze spuszczoną głową.
- Kasia , ja widzę że coś się dzieje. - powiedział, i podszedł do mnie bliżej. Patrzył mi się w oczy, jakby chciał coś z nich odczytać. Miałam cholernie mocne wyrzuty sumienia. Nie chciałam go zranić, a już nie długo kiedy on pozna prawdę tak będzie. Jedak nie teraz, jeszcze nie teraz. To nie jest dobry moment. Unikałam jego spojrzenia. Los tak chciał, że akurat w tym momencie mój napój był już gotowy do odebrania. Odwróciłam się , przy czym Liam nie mógł nadal tego znieść. I za wszelką cenę chciał ze mną porozmawiać.
- Kasia , proszę Cię porozmawiajmy. Widzę że już nie jest tak jak dawniej , zmieniło się coś. - popatrzyłam się na niego. Tak miał rację..
- Dobrze, a o czym chcesz rozmawiać ? - spytałam , zauważyłam jak zza rogu wychodzi Louis jednak widząc że rozmawiam z Liam'em zatrzymał się.
- O nas
- Ale, Liam to nie jest dobry moment.
- Zawsze jest dobry moment na rozmowę.
- Nie, uwierz mi. To nie jest dobry moment. - powiedziałam ciszej.
- Kasia, nie rób mi tego. Ja czuję że cię tracę. - W tej chwili nie miałam już ochoty na dalszą rozmowę z Liamem nie teraz. Ominęłam go, a on widząc to popłakał się i wyszedł ze szpitala.
                  " Czasami raniąc kogoś ranisz i samego siebie "
. Sama nie umiałam tego przeżyć. Kocham Louisa, ale nie chcę zranić Liama. Jednak to jest  nieuniknione, żebym go nie zraniła. Usiadłam koło ściany, położyłam napój na podłodze i zaczęłam płakać. Wtedy Louis do mnie podszedł :
- Słyszałem. - jeszcze bardziej się popłakałam.
                       " Świat się wali , a my zakochaliśmy się w sobie  "
- Nie wiem co robić. Louis.. Mania, Liam, to wszystko mnie przerasta. - powiedziałam i spojrzałam sie na niego. On przytulił mnie.
- Wiem, że to dla ciebie trudne ale postaramy się razem przez to jakoś przejść. - powiedział. Siedzieliśmy tak jeszcze, nagle jakaś starsza pani wyszła z sali. Popatrzyła się na nas, także nie wyglądała na szczęśliwą.
           "W chwilach niedoli człowiek szuka pociechy w tym, że zespala swój smutek ze smutkiem innych."
Jednak po chwili uśmiechnęła się do nas, i zniknęła mi z oczu.
- Chodźmy , odwiozę cię do domu. Musisz odpocząć . - powiedział . Pomógł mi wstać , w drodze wypiłam jeszcze resztę już teraz nieco zimnego napoju.
- Dziękuję. - on mnie przytulił i udaliśmy się do samochodu. Na miejscu byliśmy już po 10 minutach.
- Wejdziesz ?
- Wydaje mi się że to nie jest dobry moment. Odezwę się do ciebie .
- Dobrze , ale obiecaj mi że się odezwiesz.
- Obiecuję - powiedział, po czym złożył na moich ustach czuły pocałunek. Kiedy byłam już  w swoim pokoju, ponownie się popłakałam. Muszę wreszcie sobie to jakoś poukładać.
       " Czasami nie wiesz gdzie prowadzą drogi twe "

_______
Cześć ;33
Z góry przepraszam że rozdział pojawił się dopiero teraz. Mam nadzieję że się spodoba :) / ;***

2 komentarze: